Etna, Z mojej twórczości, Śladami moich przodków, Kontakt, Sprawy Polaków, Ciekawostki z Sycylii

niedziela, 24 lipca 2011

Tłumaczenia w językach: włoskim, rosyjskim i polskim

Potrzebujesz pomocy w wyborze adwokata, w dochodzeniu do odszkodowania po wypadku czy zgonie bliskiej osoby, skontaktuj się:

Polski tel. kom. 0048 518803985

E-mail: kachboz@yahoo.it

sobota, 23 lipca 2011

Niezwykłe historie

Od dłuższego czasu zbieram wiadomości, dotyczące drzewa genealogicznego mojej rodziny. Zarówno ze strony mamy, jak i ze strony taty udało mi się zgromadzić długą listę nazwisk i  poznać losy niektórych przodków.

Ze strony mamy: 

Śledząc ich historię życia, zwróciły moją uwagę okoliczności przyjścia na świat Janusza, syna Janiny i Kazimierza Dziurzyńskich, którego nazywam „dzieckiem wojny”. Otóż Janusz urodził się 17 stycznia 1944 roku w mieście Karaczi, należącym wówczas do Indii. Mając zaledwie kilka miesięcy został przesiedlony wraz z mamą do Afryki do Tengeru w Tanganice (obecnej Tanzanii). A jego ojciec w tym czasie walczył w szeregach II Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa.

Tengeru, 1947 rok, piąty od lewej Janusz Dziurzyński.
Zamieszczone zdjęcie zostało udostępnione przez Janusza z jego prywatnego archiwum.

Ze strony taty:

Dowiedziałam się, że dwoje moich kuzynów urodzonych w Polsce w Wólce Lubielskiej w powiecie wyszkowskim: Jan, 12 listopada 1957 roku i Zofia, 1 stycznia 1959 roku, zostało adoptowanych do USA.  Obydwoje są dziećmi z pierwszego małżeństwa, nieżyjącego stryja Stanisława Kachel, najstarszego brata mojego taty. Do adopcji doszło w 1961 roku po śmierci ich mamy Stanisławy z domu Dana.  Być może Zosia i Janek też by chcieli dotrzeć do swoich "korzeni", choćby drogą wirtualną...

Janek i Zosia
Zdjęcie udostępnione przez ich przyrodnią siostrę, córkę stryja z drugiego małżeństwa.

wtorek, 19 lipca 2011

Konkurs Jednego Wiersza

25 czerwca 2011 brałam udział w VI Otwartym Konkursie Jednego Wiersza w Kutnie w ramach VII Festiwalu "Złoty Środek Poezji".

Oto prezentowany wiersz:

Matko

Matko, kiedy nas porzuciłaś,
miałyśmy zaledwie po pięć lat.
Nic sobie z tego nie robiłaś.               
Emigrując chciałaś podbić świat.

Nie szczędząc nam smutnego losu.
Tak bez skruchy odeszłaś z domu,
zabierając dźwięk swego głosu,
ktόry zniknął jak echo gromu.

A żal zostawiłaś nam w darze.
Ból, co rozpala się jak ogień.
Rozpacz przygnębiającą twarze.
I gorycz rosnącą z dnia na dzień.

Matko, dlaczego to zrobiłaś?
Kto cię natchnął do czynu tego?
Sztylet w serce nam matko pchnęłaś,
czyniąc też sobie wiele złego.

Nie widzisz teraz, jak rośniemy,
ani jak kwitną wiosenne kwiaty,
ktόre z wdzięcznością dziś niesiemy
w prezencie dla naszego taty.

Z taką wdzięcznością byśmy chciały,
w twoje ramiona skryć się mamo,
by smutki nasze się rozwiały,
żeby znowu było tak samo.

Wrόć do nas, ukochana matko!
Odejście twe ci wybaczamy.
Wiesz? – kocha cię także nasz tatko.
A my z tęsknoty umieramy.